Niedawno znów to usłyszałem - "Śniło mi się, że wczoraj w nocy piłem!".

Nie jest zaskoczeniem, że świeżo upieczeni alkoholicy są zdenerwowani, kiedy mają sny o piciu, ale te dziwne zjawiska nie są niczym niezwykłym. Dla wielu z nas są to przypadkowe, naturalne zdarzenia, nawet dla byłych alkoholików, którzy od dawna są trzeźwi. Zaniepokojone spojrzenie nowo przybyłej osoby jest często bardziej odkrywcze niż jej niepewne słowa, ale szybko odczuwa się ulgę, gdy inni byli alkoholicy przytakują, wspominając dawne wizyty w ich własnych pijackich krainach snów.

Z drugiej strony, dość niepokojący - a nawet surrealistyczny - byłby sen o trzeźwości, kiedy jeszcze piliśmy. Mógłby on wyglądać mniej więcej tak ... .

-

Pod koniec długiej nocy picia zemdlałem - to znaczy zasnąłem nagle - i śniło mi się, że kiedy się obudziłem, byłem trzeźwiejszy. W tym odległym śnie najwyraźniej mam ważne prawo jazdy, więc postanowiłem wybrać się na małą przejażdżkę na trzeźwo. Stwierdziłem, że mogę się przekonać, jak to jest, gdy się jeździ legalnie.

Od razu zauważam dobrze mi znanego policjanta, który je pączka podczas jazdy. Postanawiam go zatrzymać, bo chcę zrobić kolejną słuszną rzecz. Poza tym rewanż jest w porządku, bo jestem nowy w odwyku.

Mimo że uratowałem go przed jazdą w stanie rozkojarzenia, jest niewdzięczny i chce dokończyć pączka, więc pluje okruchami i mamrocze, żebym poszedł na spotkanie 12 Kroków i popracował nad swoim problemem z trzeźwością. Oczywiście wydaje mi się, że nie mam takiego problemu, więc zamiast tego ćwiczę wymawianie "anonimowości", myśląc, że uda mi się zaimponować starym wyjadaczom na ich piedestałach, zanim przylecą i zasypią mnie żetonami pożądania. Nudne ćwiczenie wymowy szybko mi się znudziło, więc postanawiam pojechać na przejażdżkę i wyprodukować trochę nieszczęścia gdzie indziej.

Kiedy w końcu odnajduję swój samochód, odkrywam, że nie mogę nim jechać, bo jakiś dobroczyńca zasypał go ulotkami o uzdrowieniu. Oczywiście nie zacznę czytać i prowadzić po tym, jak właśnie zrezygnowałem z picia i prowadzenia samochodu - to mogłoby być niebezpieczne.

Po prostu piję

Zamiast tego wybrałem się do baru, ale tylko po to, żeby sprawdzić, jak idą interesy, skoro przestałem pić. Barman, którego dobrze znam, mówi: "Co ty tu robisz? Jesteś alkoholikiem!". Kiedy barman mówi ci, że jesteś alkoholikiem, to znaczy, że jesteś alkoholikiem! Wszystko kończy się, gdy nie chcą już twoich pieniędzy.

Powiedział jednak, że będzie moim tymczasowym sponsorem i chce, żebym zobowiązał się do parzenia kawy przez następne 85 lat. Odmawiam, bo robię to "z dnia na dzień". Poza tym nie chcę się przyznać, że nie umiem parzyć kawy - po prostu ją piję. Podczas gdy ja przygotowuję się do ucieczki, on dość stanowczo sugeruje: "Nie bierz następnego pierwszego drinka!", podkreślając słowo "następnego", żebym wiedział, o który chodzi. Jakbym miał problem ze wskazówkami...

Potem delikatnie dodaje: "To ma być proste, głupcze". Mówię, że spróbuję, ale skrycie myślę, że to głupie miejsce w mojej głowie nie jest wystarczająco duże dla tego prostego programu.

W mgnieniu oka znajduję się na ulicy; zmieniłem się w Jaywalkera. Jestem w połowie drogi przez kultową Drogę do Szczęśliwego Przeznaczenia, kiedy dostrzegam pana Browna i moją żonę - jego luksusowy samochód sportowy pędzi ulicą w moją stronę. Bez wysiłku przejeżdża mnie, po czym odwraca się i robi to ponownie. Ona uśmiecha się ponad wybojami. Przez krótką chwilę myślę, że może przechodzenie przez jezdnię nie jest dobrym pomysłem, ale szybko mi to przechodzi. Kiedy przejeżdżają przez Most Rozumu, śmieją się: "Czy to nie wspaniałe, że wiatr przestał wiać?". Naśladowcy!

Mam nową urazę, którą mogę dodać do swojej kolekcji, ale nie mam pojęcia, jak wykonać zadanie wewnętrzne. To wymagałoby trochę lektury lub wykładu. Myślę, że po tej zasadzce na głównej ulicy należy mi się jeden marny, mały drink, a nie monotonia seminarium z kolejnym panem Knowitall.

Idę po niego, kiedy mój barman/sponsor, który pojawia się wszędzie, wskazuje na mnie i krzyczy: "Nie chcesz drinka - chcesz drinka!".

"Świetnie" - myślę - "teraz mój sponsor naśladuje Sokratesa". Ciekawe, jak by mu się podobało filozofowanie w duchowej kolejce dla bezrobotnych.

Dlaczego zadowalać się tym, co drugie?

Rozpoczynam poszukiwania nowego, bardziej otwartego sponsora - i drinka. Pojawia się następny pierwszy drink, ale ktoś wlał whisky do mojego mleka, a ja nie mogę go wyjąć. Poza nagłymi wypadkami nie należę do osób, które normalnie mieszają. Jestem pewien, że jest to uzasadniona pretensja, ale rzadka, na którą mogę sobie pozwolić.

W mgnieniu oka znalazłem się w bezpiecznym miejscu, przeniesiony przez słynne drzwi obrotowe do pokoju wypełnionego dymem. Jakiś facet bez nazwiska opowiada historię grupie ludzi, którzy przygotowują się do podjęcia pewnych kroków, ale przed niektórymi z nich się wzbraniają. Brzmią jak kurczaki, które stchórzyły. John Barleycorn stoi z tyłu sali, zachęcając mnie, abym przeszedł na łatwiejszą, łagodniejszą drogę, ale ja się powstrzymuję; czekam na najłatwiejszą, najłagodniejszą drogę. Po co zadowalać się drugim najlepszym?

Tuż przed wyjściem z zebrania zostałem wybrany, aby podjąć zobowiązanie sprzedawania Big Book od drzwi do drzwi. Ludzie je kupują, ale potem chcą mi nimi przywalić. "Nie, dziękuję" - uśmiecham się - "Mam już uszkodzony mózg". Patrzą na mnie z boku, po czym zgadzają się i życzą mi wszystkiego dobrego.

Zanim sen się zmienia, ktoś pyta mnie, czy przeszedłem przez tę próbę. Chciałbym wiedzieć, czy jest to wymóg. On odpowiada: "Nie, ale to pomaga". Usłyszałem, jak mówi "pomaga", i nie chcę tego, więc omijam wyżymaczkę i idę szukać zapomnienia. Nie mam nic lepszego do roboty.

Słyszałem, że na tej samej ulicy jest spotkanie kobiet, więc zdejmuję okulary i idę na spacer, żeby zobaczyć, na kogo wpadnę.

Trzynaście kroków później podchodzę do miejsca, gdzie kilka niższych rangą towarzyszek tańczy zbyt blisko krawędzi skoczni. Patrzą na mnie spode łba. Nie wiedzą, że nie jestem zwykłym aktorem, że jestem Reżyserem - fakt, który wkrótce sprawi, że moje życie znów stanie się nie do opanowania. Nie obchodzi ich to, po prostu spisują mój inwentarz, ad infinitum.

Wychodzę, zanim przetrawię jakiekolwiek większe kawałki prawdy o czymkolwiek. Wolałbym pójść na "Eatin' Meetin'" i tam załatwić swoją niestrawność.

Wkrótce zbliżam się do znaku ostrzegającego: "Poza zasięgiem pomocy ludzkiej". Przechodzę za nim do innego, który mówi: "Punkt bez powrotu". Myślę: "Jeśli kiedyś będzie ze mną tak źle, odejdę na zawsze". Ale wiem, że tak się nie stanie, bo jestem inny - jestem naprawdę mądrym człowiekiem, który niszczy swoje życie alkoholem.

Natychmiast zaskakuje mnie chwila chwilowego rozsądku i postanawiam pójść w drugą stronę, aby poszukać spotkania wdzięczności. Co za pomyłka! Z wdzięcznością budzę się w jego środku...

-

I nagle wszystko wraca do normy. Nie ma trzeźwych ludzi. Mam znajomego kaca - moja głowa ma wrażenie, że zaraz wyleci mi z głowy i poszuka bezpieczniejszego miejsca. Moja cera jest neutralnie szara, podkreślona ciemnymi obwódkami pod szklistymi oczami. Na brodzie i łokciach mam zaschniętą krew od twórczego spaceru, który odbyłem poprzedniej nocy. W łazience po prostu śmierdzi, a Człowiek w Lustrze wygląda na zdumionego, wściekłego i przestraszonego - po raz kolejny. On mnie nawet nie lubi.

Może jestem szalona, ale nie jestem głupia

Naczynia, popielniczki i stosy rachunków są porozrzucane wszędzie, otoczone pustkami. A samochód - gdzie jest mój samochód? Nigdy nie pamięta, gdzie go postawiłem.

Zdumiony szukam moich kumpli od picia, żeby zapytać ich, czy mieli kiedyś trzeźwy sen - taki, w którym budzisz się zlany zimnym potem, myśląc: "Mój Boże, czy to się naprawdę stało? Czy ja wytrzeźwiałem?".

Jeden z kumpli powiedział, że "od lat nie miał koszmarów". "Poza tym" - rozumował - "sny o piciu są lepsze, bo wszyscy piją i nikt nie kupuje". Inny kolega spojrzał na barmana i powiedział: "Nie napiję się tego, co on - nawet jeśli skończy się wszystko inne". Trzeci, naukowiec od rakiet, odpowiedział: "Nic wielkiego, to się tak naprawdę nie stało. Po prostu obudziłeś się i nie mogłeś odróżnić prawdy od fałszu - to się zdarza cały czas. Po prostu nie dzielimy się tym z innymi. Ludzie mogliby pomyśleć, że jesteśmy głupi, a nie że mamy urojenia. To trudne dla starego ego".

Po tych słowach postanawiam zachować ten sen dla siebie, zanim stanie się on alkoholową miejską legendą z moim nazwiskiem.

Wkrótce pan Brown i moja żona wpadają do baru i mówią: "Niektóre z twoich marzeń mogą być prawdziwe. Jeśli kiedyś dostaniesz tę książkę, przeczytaj "Rodzinę po przejściach". Może ci to dobrze zrobi przy następnej wizycie". Kiedy odjeżdżają, daję odpocząć jego samochodowi i nie zbliżam się do drogi. Może jestem szalony, ale nie jestem głupi.

-

Dziś cieszę się, że jestem na Drodze do Szczęśliwego Przeznaczenia. Jeśli jesteś nowy w tej wspólnocie, nie rezygnuj, zanim nie zdarzy się cud - ja tak nie zrobiłem. Marzenia o piciu mogą przychodzić i odchodzić, ale możesz sprawić, że trzeźwość stanie się Twoją Wielką Rzeczywistością. Teraz, kiedy mam jeden z tych dziwnych snów, budzę się szczęśliwy, że jestem zdrowy i na odwyku, i wdzięczny, że znalazłem ten nowy sposób życia. Śnij dalej, ale pozostań trzeźwy.

© mark masserant