Chcę podzielić się następującą historią napisaną przez moją córkę jako jej esej do aplikacji na studia. Zawsze myślałam, że będąc uzależnioną, krzywdzę tylko siebie. Nigdy nie wiedziałam, że mogę się tak bardzo mylić. Siedem miesięcy trzeźwości pod koniec kwietnia.

Jestem produktem osoby nadużywającej substancji.

Kiedyś byłam pewna siebie. Byłam typem dziewczyny, która wiedziała, dokąd zmierza, czego chce i jak zamierza to zdobyć. W żadnym wypadku nie byłam narcystyczna ani natrętna w wywieraniu wpływu na swoją determinację. Wręcz przeciwnie, zawsze byłam opisywana przez moich przyjaciół jako energiczna, wychodząca i współczująca. Po prostu miałem ścieżkę, którą zamierzałem podążać i nikt nie zamierzał stanąć mi na drodze.

To było prawie cztery lata temu, jeszcze w gimnazjum, kiedy uczniowie nadal wychodzili na zewnątrz na przerwę i zgodnie jedli przekąski przy biurkach. Nie wiedziałem wtedy, że moja matka brała narkotyki, ale z perspektywy czasu postąpiłbym inaczej. Nie wykorzystywałbym jej i tego, że zwykle była nieuważna na moje zachowanie. Jej działania mają większy sens teraz, gdy rozumiem jej usposobienie. Moja matka jest uzależniona od narkotyków. Opisuje tę chorobę jako wynik stosowania substancji zmieniających umysł, które po użyciu "sprawiają, że czuję się normalnie, podczas gdy w rzeczywistości to, co robią, nie pozwala mi w ogóle czuć".

Nie wiem już, kim jestem. Cztery lata temu mogłam dokładnie powiedzieć, gdzie się wybieram po liceum. Mogłem powiedzieć, jakim typem ucznia byłem. Mogłabym wymienić dowolną liczbę moich mocnych i słabych stron, a także moje największe bolączki, priorytety i inspiracje. Moja utrata pewności siebie nie jest bezpośrednio związana z uzależnieniem mojej matki; jednak moja rodzina przeszła zbyt wiele, abym mogła wyjść z tej sytuacji jako ta sama osoba. Nie mogę już powiedzieć na pewno, czy jestem wzrokowcem, czy słuchowcem, ani czy nadal uważam się za osobę kreatywną. Jest tylko jedna rzecz, którą w tej chwili ustaliłem ponad wszelką wątpliwość i jest to coś, czego będę pewien do końca mojego istnienia.

Jestem produktem osoby nadużywającej substancji, która obecnie jest na odwyku i nauczyła mnie, że wszystko jest możliwe, pomimo tego, jak ponuro i beznadziejnie może wyglądać sytuacja.

Pierwszy raz moja matka została aresztowana 27 lutego 2007 roku. Chociaż większość moich wspomnień i wyobrażeń o niej z czasów, gdy byłam młoda, była błędna, jedną rzecz pamiętam, że nigdy nie zastanawiałam się, czy brała narkotyki. Nigdy wcześniej nie uważałam narkotyków za coś poważnego i daleko mi było do zrozumienia złożoności uzależnienia. Moja mama mówi: "Każdy ma inny powód, by sięgać po wybraną substancję. Moim powodem było maskowanie emocji, a nie zajmowanie się sprawami leżącymi u podstaw tych traumatycznych emocji. Jedna z substancji, które wybrałam, faktycznie zmienia pracę mózgu, a powrót do normalnego myślenia może zająć nawet 2 lata."

Do czasu, gdy została oskarżona o posiadanie narkotyków, myślałem, że styl życia, jaki prowadziłem, był uważany za normalny. Mieszkaliśmy w pięknym domu w lesie, gdzie każdy znał każdego, ale ludzie pilnowali swoich spraw. Dom, który mój ojczym zbudował własnymi rękami, był wysokim na osiemnaście stóp domem w stylu ramy A, wyposażonym w wiele ładnych rzeczy, z których większość nie powinna była być dostępna za pensję stolarza. Codziennie wydawało się, że moja matka i ojczym znikają na całe godziny w swojej sypialni, zachowując poczucie tajemnicy, którego nigdy nie dostrzegłem. Dopiero później odkryłem, że to, co ukrywali przede mną w tej właśnie sypialni, było ich uzależnieniem.

Dużo też podróżowaliśmy. Wyjazdy na Florydę na Święto Dziękczynienia stały się już tradycją, choć nie zawsze w nich uczestniczyłam, a od czasu do czasu trafiałam do New Hampshire na spontaniczne wakacje do Water Country lub Build-a-Bear Workshop.

Niewiele się zmieniło w moim życiu bezpośrednio po aresztowaniu matki. Oczywiście byłem zaskoczony, ale nie przebywała w więzieniu długo i życie wróciło do normy w chwili, gdy została zwolniona za kaucją. Więc, ku konsternacji mojego ojca, nie pozwoliłem, aby to mnie martwiło.

Niektóre aspekty mojego życia rzeczywiście się zmieniły, zwłaszcza ludzie wokół mnie. Czułam na sobie wzrok niepewności, który stale się nade mną unosił - ludzie zastanawiali się, czy powinni zapytać: "Czy wszystko w porządku?", czy po prostu udawać, że nic się nie stało. Nie byłam przyzwyczajona do tej uwagi i jeśli chodzi o mnie, była ona niepotrzebna. Było mi dobrze. Mojej matce nic nie było. Wszystko było w porządku.

Od czasu jej pierwszego aresztowania przeprowadzałam się więcej razy, niż jestem w stanie zliczyć. Kiedy rozstała się z moim ojczymem, dom został przejęty, bo nie było jej stać, by sama za niego zapłacić. Zamieszkałyśmy z babcią, zamieniając jej sypialnię w piwnicy w naszą małą ucieczkę od świata. Potem, kiedy mój ojczym został aresztowany za handel narkotykami i kilka innych zarzutów, wprowadziliśmy się do jego domu. W jakiś sposób zbliżyło nas to do siebie - nowo odkryta bliskość między moją matką a mną zmusiła nas do stworzenia nieuniknionej więzi, która do dziś pozostaje nierozerwalna - a ja zacząłem być dumny z jej trzeźwości.

Odkryłam, jakim była niesamowitym kłamcą, kiedy 8 czerwca 2012 roku śpiewałam na zakończeniu studiów dla seniorów w Erskine Academy, a ona otrzymała swoje trzecie wykroczenie narkotykowe. To właśnie wtedy, uwięziona w Civic Center bez drogi do domu, wszystko mnie uderzyło. Od pierwszego dnia bagatelizowałam powagę wszystkiego, co się stało. Moja matka wracała z więzienia, jakby to był kolejny dzień w pracy, opowiadała o tym, co się wydarzyło, jakby to nie miało dla niej znaczenia. Zdałem sobie jednak sprawę, że próbowała jedynie chronić moją niewinność. W rzeczywistości moja mama potrzebowała pomocy i właśnie ją otrzymała.

Do dziś nie mogę zliczyć, w ilu spotkaniach AA uczestniczyłam, aby wesprzeć mamę od czasu jej trzeciego i ostatniego oskarżenia o narkotyki. Nie potrafię wyrazić mojego szczęścia z powodu jej entuzjazmu, kiedy odwiedziłam ją w 30-dniowym ośrodku odwykowym, gdzie spędziła dni ucząc się struktury, zaufania i tego, jak być szczęśliwą w trzeźwości. Moja matka spędziła lata wlokąc się po świecie narkotyków, ale kiedy już się na to zdecydowała, mogła pokonać wszystko. Patrzyłam, jak ta kobieta traci domy, zwierzęta, firmę, bliskich, a nawet siebie, ale nigdy nie widziałam czegoś tak wspaniałego, jak jej ostatnia trzeźwość. Zostałam nawet tak zainspirowana, że przeczytałam dwanaście kroków AA i zapamiętałam modlitwę ukojenia, aby móc lepiej uczestniczyć w spotkaniach. To oczywiście sprawia mojej mamie wielką przyjemność.

Kiedy po raz pierwszy dowiedziałem się, że brała narkotyki, nie wiedziałem, co myśleć. Gdzieś po drodze, czy to gdy straciłam wszystkie swoje konkretne rzeczy, czy gdy powoli odsuwałam od siebie wszystkich, którzy coś dla mnie znaczyli, zapomniałam kim byłam, ale dzięki zmaganiom, które obserwowałam, jak moja matka pokonywała, wiem, że to nigdy się nie skończy. Nigdy nie powiedziałabym, że cieszę się, że zdecydowała się na narkotyki, ale szczerze mówiąc, cieszę się, że została złapana. Nie tylko ona nauczyła się lekcji życia z tego wszystkiego, ale także ja.

Jestem produktem osoby nadużywającej substancji. Moja matka, Kathy Healey, jest najbardziej inspirującą, silną, niezależną i zdeterminowaną kobietą, jaką kiedykolwiek znałam. Uzależnienie to choroba i szkoda, że wybrała życie, które doprowadziło ją na tę drogę, ale nigdy nie byłam bardziej dumna niż z tego, że jestem jej córką. Obserwowanie, jak pokonuje najgorszą część swojego życia, uczyniło mnie tym, kim jestem dzisiaj, i pokazało mi, że wszystko jest możliwe. Powiedzenie "raz uzależniony, zawsze uzależniony" zostało w znacznym stopniu obalone przez wiele osób i z przyjemnością mogę powiedzieć, że moja mama jest jedną z nich.